MM wierciła się. Pomoce wymuszały kształt na jej
szkielecie. Walczyła z nimi; mościła się uparcie, wiła,
kręciła. Pomoce przekręcały się, rozsypywały.
W połowie treningu podszedłem do niej ( najczęściej
uśmiechniętej, rozmownej)- dłońmi precyzowałem
jej akcje składowe; rotacje trzech poziomów żeber,
miednicy.
Zaskoczony, przeraziłem się.
Siła, zaciekłość, z jaką robiła skłon, skręty kojarzyły
mi się z muskularnym bykiem napinającym je do
zerwania. Była w tym, w moim odczuciu
determinacja bezlitosnego mordercy.
Przecknąłem się. Odsunąłem. Nie chcę być w takiej
aurze emocjonalnej!!! Wstałem i odszedłem.
Mimo tego udzieliła mi się ta energia- z większym
"powerem ", głośniej powiedziałem ze trzy zdania
instrukcji
------------------------------------------------
Zauważenie indukcji jej emocji autoagresywnej
w tej sytuacji uważam za osiągnięcie poznawcze,
samokontroli.
Zaniepokoiłem się, że w procesie
wtórnym grupy autoagresja MM może grupę rozwalić.
Pytania: Jakie jeszcze interakcje miały miejsce
w czasie treningu ???
Po paru dniach, na kolejnym treningu nie było
tematu. Ani nie wyczuwałem agresji. Ani o niej nie
pamiętałem.
Ergo????????
http://www.akcja-empatia.pl/koalicja-akcji/
OdpowiedzUsuń