7 ego, po treningu grupowym
odpadły ze mnie reakcje rutynowe w tej sytuacji; skojarzenia , emocje.
Takie które przeżywałem w ostatnich miesiącach.
Dobrze mi w tym stanie było.
Fantazja
na ten moment: w samym centrum
obrazu niezgrabnie jak to noworodek gmera się coś różowego… wokół czereda obdartusów dzikich z Rewolucji
Francuskiej w duchu Robespierra robi
harmider.
Poprzednie wpisy zmuszają
do wniosku, ze doświadczenie
oczyszczenia serca i umysłu, z 7 stycznia
jest elementem procesu oczyszczania, budowania.
W trakcie treningu CI (5-ego) poczułem, że
jestem blisko ciała, tego co tam się działo, co robiłem. Mogłem na bieżąco
rozpoznawać jak wykonuję ćwiczenie, jak kontaktuję się z podłogą. Mogłem zauważać czego nie robiłem, co robiłem
nie tak, mogłem proponować sobie kolejne
ćwiczenie żeby zebrać informacje, albo
utrwalić dobre wykonanie detalu. Odpadła
czapa, buła, z poprzednich treningów
oddzielająca mnie od doświadczenia ciała tu i teraz. Buła niezamkniętych ciągle
się rozgrywających interakcji z przeszłości.
Ten rozumny, bezpośredni kontakt z sobą w ćwiczeniach CI miałem i
12 01 2013. Poszedłem dalej. Zajmowałem się dłużej
ćwiczeniem inicjowania ruchu z miednicy i pracą nóg, nie zwracając uwagi
na tułów ręce, głowę. Potem zająłem się
górą, ale bez dyscypliny intelektualnej, kontrolnej. Ani nie sprawdziłem uważnie, kilka razy jak
zachowuje się góra, ani nie trzymałem uwagi daleko od dołu. Wyszedł misz masz.
Ogólne wrażenie miałem takie, że robię technikę jako tako, ale mało
wiedziałem co ja robiłem
Między 07 01 a 12
01 jechałem bliżej mi nieznanym, choć bardzo mi przyjaznym samochodem (
mam papiery na niego) i ZOBACZYŁEM
niebo.
Odruchowo chciałem je malować. Ale to byłoby
zamykanie przestrzeni , kosmosu, w ciasnym, dusznym, infantylnym garnku. No chyba żebym podpierał się Turnerem. Jeszcze lepsze było
obcowanie z niebem bez użycia płótna, pędzla, aparatu fotograficznego,
komputera.. och co za ulga!!!! Pozostać przy ożywczym źródle!
Ale obcowałem krótko…… bo dojechałem do klubu….
A może by tak zająć się wprowadzaniem do dusznego garnka NIEZNANEGO,
REALNEGO?
To co piszę poniżej wydaje się bez związku z powyższym,
ale jednak chyba jest jakiś zawiązek.
Jaki?
Z niektórymi grupami
dopracowaliśmy się takiej koncentracji
na doświadczaniu asan, że poprawienie włosów, czy zbędny ruch w rotacji np.
barku, jest jak szuranie butów abnegata w dzwoniącej ciszy katedry.
Trans.
To co innego niż kontakt bez wyżej wzmiankowanej „czapy” w
czasie uczenia się nowych akcji fizycznych,
otwierania się na odczucia z
ciała, czy skojarzenia.