Mariusz Wilk w „Lotem gęsi” przytacza opinię jeszcze innego włóczęgi, Kena Whita, o podobieństwie doświadczenia przestrzeni przez autochtonów Labradoru i Tybetu do doświadczenia leżącego u podstaw jogi.
Powiada Ken, że aspekty, fizyczny psychiczny i duchowy są podobne w doświadczeniach praktyków jogi i Tybetańczyków, czy Innuitów.
Trud życia codziennego tam , trud asan, karmienie się powietrzem , czystym , życiodajnym, wyzbywanie się growych tożsamości; spadek znaczenia czasu na rzecz przestrzeni- to są analogie.
Na dziś maceruje mi się hierarchia wartości. Przynależność do autorytarnej wspólnoty osłabła. Jasne stało się, że w niej trzeba robić to, czego chcą orwellowskie vipy, nie to co interesuje, jest bliskie, czy rozwija własne talenty.
Widzę dziś jak organizuje mi świadomość mój wewnętrzny ojciec, w obronie swojej pozycji. Nie chce ustąpić Górom Norweskim.
Już dość dawno prowadząc robiłem zdjęcia w czasie treningów. Robiłem je w momentach gdy działo się coś ważnego , coś, co mnie poruszało, gdy miałem odkrywcze spostrzeżenia. W ostatnich miesiącach mam i dyktafon i długopis i kartkę przygotowane na wypadek pomyślenia czegoś nowego. Zakładałem ,ze gdy nagram fragment instrukcji , w którym przemknęło mi nowe spostrzeżenie, to je sobie potem przypomnę.
Ale potem tj. wieczorem byłem w stanie całkiem niesprzyjającym retrospekcji.
Więc użyteczniejsza wydaje się być kartka i długopis. Zapisanie choćby trzech słów ze spontanicznego spostrzeżenia ułatwiało mi odtworzenie całości .
Zdjęcia robiłem, gdy jeszcze byłem w aurze wielkiej edynburskiej przestrzeni przyjaciół. Dla nich. W tej wielkiej sprawie.
Teraz myślenie o tym co robię jest wartkie i utajone.
OOO... duchy Zośki MW, Juniora, Wilka, Hannach Arendt, Thich Nhat Hana, Suzukiego, Junga, Mindella , Toni Packer, Xi Yuana, Sokratesa, Wilbera i Willigisa Jegera, Mertona przybądźcie pomóc mi we wzmacnianiu utajonego myślenia.