środa, 4 kwietnia 2012

Mariusz Wilk w „Lotem gęsi”  przytacza opinię jeszcze innego włóczęgi, Kena Whita, o podobieństwie doświadczenia przestrzeni  przez autochtonów Labradoru  i Tybetu do doświadczenia leżącego u podstaw jogi.

 Powiada Ken, że   aspekty, fizyczny psychiczny i duchowy  są podobne w doświadczeniach praktyków jogi i  Tybetańczyków, czy Innuitów.
 Trud życia codziennego tam , trud asan, karmienie się powietrzem , czystym , życiodajnym,  wyzbywanie się growych tożsamości;  spadek znaczenia czasu na rzecz przestrzeni- to są analogie.

 Na dziś  maceruje mi się hierarchia wartości. Przynależność do autorytarnej wspólnoty  osłabła. Jasne stało się, że w niej trzeba robić to, czego chcą orwellowskie vipy, nie to co interesuje, jest bliskie, czy rozwija  własne talenty.

  Widzę dziś jak organizuje mi świadomość mój wewnętrzny ojciec, w obronie swojej pozycji. Nie chce  ustąpić Górom Norweskim. 

  Już dość dawno prowadząc robiłem zdjęcia w czasie treningów.   Robiłem je w momentach  gdy działo się coś ważnego , coś, co mnie poruszało, gdy miałem odkrywcze spostrzeżenia. W ostatnich miesiącach mam i dyktafon i długopis i kartkę przygotowane na wypadek pomyślenia czegoś nowego.  Zakładałem ,ze gdy nagram  fragment instrukcji , w którym przemknęło mi nowe spostrzeżenie,  to je sobie potem przypomnę.
Ale potem tj. wieczorem byłem w stanie  całkiem niesprzyjającym retrospekcji.
 Więc użyteczniejsza wydaje się być kartka i długopis.  Zapisanie choćby trzech słów ze spontanicznego spostrzeżenia ułatwiało mi odtworzenie  całości .
 Zdjęcia robiłem, gdy jeszcze byłem w aurze  wielkiej edynburskiej przestrzeni przyjaciół. Dla nich.  W tej wielkiej sprawie. 
Teraz myślenie o tym co robię  jest wartkie i utajone.

 OOO... duchy Zośki MW, Juniora,  Wilka, Hannach Arendt, Thich Nhat  Hana, Suzukiego, Junga,  Mindella , Toni Packer, Xi Yuana,  Sokratesa, Wilbera i Willigisa Jegera, Mertona przybądźcie pomóc mi we wzmacnianiu utajonego myślenia.