piątek, 23 grudnia 2011

Nasz ruch


W trakcie Wrocławskiego Festiwalu Ruchu CYRKULACJE odbył się panel dyskusyjny, na temat: „Procesy twórcze w przedstawieniach teatru ruchu…….”


 Iwona Olszowska: „Miałam taki etap w swojej pracy, że układałam ruch i prowadziłam technikę, a ludzie uczyli się tej choreografii. W pewnym momencie poczułam, że trzeba połączyć ten sposób pracy z indywidualnością osób, z którymi się pracuje, że trzeba iść za tym co one w sobie mają.
 Nie każdy ma tak samo zbudowane ciało i narzucony ruch nie zawsze jest dla każdego możliwy do wykonania.
 Może jednym z ciekawszych etapów pracy jest moment, kiedy zarzucimy swoje własne pomysły ( te można rozwijać podczas solówek) i spróbujemy pracować z ludźmi na zasadzie współpracy?” 

 Zasadnicza różnica miedzy jogą a teatrem ruchu  polega na braku premiery w jodze.  Nie  żyjemy przedstawieniami dla publiczności.   Nasze  życie nie  obraca się wokół przedstawień.
Chyba żeby traktować pracę trenerów jako  wieloletni monodram przed trenującymi. Czasami  gwiazdorski z fanfarami i orszakami dworzan.

 Na ten moment historii Hatha Yogi w Polsce, interesuje mnie rola  stanów po treningowych w życiu prywatnym, w pracy trenujących .

 Sam przerabiam reorganizację wewnętrzną  w postawach  z rodziny pierwotnej i  ćwierćwiecza  praktyki własnej.

 Wczoraj  grupa  II  stała w Tadasanie  przed lustrem.

Elżbieta  nie oddychała sprawnie.  Jej mądrość doprowadziła ją  do  maksymalnej redukcji oddychania.  Sytuacja , w której  ja agituję mocno za oddychaniem,  a ona zostaje przy swoim, może trwać latami. Taki mamy podział ról w tym spotkaniu.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Rozpoznanie przez porównanie i negację


2011 12  20   01 35
Wczoraj w poniedziałek , po przełomowym warsztacie dałem sobie pół godziny na rozbudzenie się.
 To było inne doświadczenie niż praktyka własna w 1984 tym w Świdrze. Wtedy trauma  rozwodu grała na cały zycher. Wczoraj to był raczej niemrawy taniec  cichego chłopaczka przed pagórkiem złości pogrobowca.

 To było inne niż praktyka świderska  z adoracją  świętej gdzieś koło 1990 .  Wczoraj gdzieś w dalekim tle  grała radość adoracji.

W 1993 w ostatnim pokoju Beaty mogłem skryć się w sobie  w czasie praktyki.  Wczoraj   rzeczywistość partnerki  nie przygniatała mnie w czasie praktyki własnej.

  Wczoraj nie trenowałem w letnim  deszczu na śliskich deskach pomościku w Rucianej Nidzie, wkurzony bezruchem na ciasnym jachcie. Wczoraj niewiele się ruszałem po obudzeniu się.

 Wczoraj nie   skarżyłem się na  wyjaławianie się obowiązkiem praktykowania, gdy za oknem przewalały się tabuny roześmianych studentów, jak to było w hotelu WSHE pod koniec dekady 1990 .

 Wczoraj nie grzał mnie grecki kamień falochronu , nie orzeźwiała piana z rozbijających się o kamienie fal . Powietrze było stojące,  a temperatura za oknem bliska zeru.

 To nie była praktyka jak w kawalerce na Dąbrowskiego, u Andrzeja na 4 piętrze, kiedy lekceważyłem gołębie kołujące pod kluczami  dalekodystansowych gęsi. Gdzieś w połowie dekady 2000-2010. Wczoraj nawet nie spojrzałem w okno.

 To nie była praktyka w Edynburgu z ostatniego sierpnia, gdzie Magda wychodziła j na jej czas z pokoju, a ja się odbudowywałem  praktyką.

 Coś mnie zainteresowało  we wczorajszej praktyce, ale chyba  dominowało hamowanie aktywności.





niedziela, 18 grudnia 2011

WARSZTAT DLA TRENUJĄCYCH hATHA YOGĘ


2011 12 18   23 18
 W czasie warsztatu dla trenujących Hatha Yogę Małgosia  formułowała problem tak:” Jak przedłużyć stan po treningowy?”  Wymieniła poniedziałkowy powrót do pracy, jako „sprawcę” skrócenia przeżywania tego stanu.

 Odtworzyliśmy w psychodramie sytuację stresową w pracy z wredną szefową.
Mam nadzieję, że żywe, zaangażowane informacje zwrotne grupy, pogłębiły Małgosi zrozumienie problemu.

Jola zademonstrowała   pozycję w której wykonywanie instrukcji powoduje u niej ból w ramieniu. Powiedziała co robi w takiej sytuacji.

Mam nadzieję, że informacje zwrotne grupy, poszerzyły jej  asortyment czynności do wykorzystania w tej sytuacji.