piątek, 21 grudnia 2012

Krok 1



2012 12 21  13 08
Jest ciśnienie z głębin. Proces pierwotny wywala aż za bardzo. ( poleciałem w przygnębieniu  wykreowanym  40 lat temu, do ambony z wiadomością, że znów ukradli krzesła.  Co okazało się nieprawdą.) Przeżywałem to głęboko  jako wewnętrzną osobistą klęskę. Byłem nieszczęśliwy . Nawet trening  nie całkiem to zlikwidował.

 Odpuść gotowce! 

  Ten apel  odnosi się do postaw z tożsamości ojca.

Ze dwa tygodnie temu  natknąłem się na  widok słońca  mocno popołudniowego na ścianach łódzkich domów. I udawało mi się  odpuszczać  gotowce percepcyjne , patrząc na to. Do tej pory działa na mnie ten widok. Zasila energią. Taki właśnie  nie przetworzony  nawykowo w ograne sensy.

 Starałem się  odpuszczać gotowce  na ostatnim jamie CI; oceny  kwachy  , poczucia niższości,  odrzucenie.
 Szło mi tak sobie. W końcu znalazłem się w  napiętym  skwaszonym zawieszeniu na marginesie grupy
Grzenio to parodiował. Wypunktował.
Więc dosiadłem się do pogadującej grupki pod ścianą. Odpuściłem patetyczny ton. Odpuściłem  intencję  wyrażania siebie autentycznego z głębokiego poziomu. Posłuchałem pogaduszek,  czułem gorąc Gosi. Rozluźniłem się……..

  Zresztą   nie zachowywałem wtedy dyscypliny  realizacji  tej intencji. Całkiem mi wyparowała.  Pogrążyłem się tylko w tym ciężkim stanie…
 Teraz  chce  pójść w to spięte  zawieszenie ponure na jamie.   Wyjdzie butoh?


wtorek, 13 listopada 2012

Oczyszczanie umysłu



Zajechałem na ryneczek w Konstantynowie.  Miałem 15 minut postoju. Była 17. 26.   Zaintrygował mnie widok. Przez drzewa na trawiastym  skwerku były widoczne samochody dojeżdżające do skrzyżowania. Gdy było ich mniej , robiły się intrygujące  ciemne dziury  w całym motywie.  I  światła  takich , siakich i innych latarń, samochodów, między bardzo różnymi drzewami prowokowały do poszukiwań….
 Drzewa  były niezmiennie, naturalnie szlachetne. Gdyby to namalować?!  Jest motyw! I to niezły!

 Odpuściłem sobie ten zamysł. Bo aktywizował mi cały bagaż malarskich zmagań , ogólnie biorąc  bez sukcesów.  To bagaż raczej męczarni, niż sprawnego działania. Po co mi takie uwarunkowanie percepcji?

 Skojarzyłem ten widok ze skwerami paryskimi.
  Po co  wpychać w to co widzę tego gotowca?  Przecież to nie Paryż, to co widzę ma swój  smak, swoją indywidualność.
 Wiec co z tym robić? 

Nic  

Z perspektywy tego momentu (2012-11-14 01:05:02) rozumiem, że nie dałem się wciągnąć w gry  z postawami malarskimi , ani w sentymentalizm.
  Chcę wrócić do  tego miejsca na Ziemi.


niedziela, 26 sierpnia 2012

Wycieczka "Alandy 2012"


27 08 2012    05 56
Siedzę w forpiku s/y Haddocka, Forluk był przez cała noc uchylony, więc chłodne powietrze oziębia mi szyję, barki.  Od północy zalega na niebie ciemnogranatowa chmura.
W messie odezwała się szantą komórka Natki….

Po trzech tygodniach tego rejsu, czytając Buzana :”Mapy myśli” doświadczyłem zapierającego dech w piersiach oderwania od tożsamości ostatniego ćwierćwiecza.  Jakbym był  połową Arktyki, która oderwała się od stałego lądolodu i dryfuje na południe. Jakby ojczyzna pod flagą Gabrieli zostawała za rufą transatlanyka….
 Jakby ciężar przygniatający planetę ustąpił…

Zdarzyło się w ostatnich dniach, że  stan bezsłownej percepcji tu i teraz, powiedziałbym mało dualny, uznałem za moją prawdę .
Ucieszyłem się chmarami ptaków morskich na podejściu do Świnoujścia. Ucieszyłem się  statkami na redzie, barkami wywożącymi urobek z pogłębianego dna  nowego portu. Wieczorem majestatyczne promy szły Świną jeden za drugim . Tego nie widziałem w szwedzkich szkierach, na Bornholmie. Nawet ruty były pustawe.  Na Christianso było bardzo mało ptaków; widziałem samotnego łabędzia i chore , albo padnięte głuptaki.
 To samo na Utklippan

 Tylko  rankiem gdy odchodziliśmy od nabrzeża  Christianso,  znad koszarów wylatywała nad nas wielka mewa, egzotyczna niczym albatros.  I było tam dużo fok. Jak nigdy.   Dwie wylegiwały się na najdalszych od wyspy skałkach, inne wychylały głowy z wody, to tu o tam.
 Nieudomowione zwierzęta unikają nas ludzi, bo je zabijamy. Daleko od ludzi czułem się na małych wysepkach; Rodhamn i Utklippan.

Piramidki z kamieni na nadbrzeżnych skałach Rodhamn, powyżej 60 stopnia szerokości geograficznej, były jak wyzwanie wobec Natury; patrz jaka jest potęga naszej inteligencji; co możemy zrobić z elementów skomponowanych do tej pory wedle twoich reguł, Naturo!

Trenowaliśmy tam w altance naprzeciwko tawerny prowadzonej przez drobną piękną kobietę, matkę dwojga dzieci, malarkę idącą za Turnerem, pracującą na żaglowcach . 

W skałach Utklippan żyjących w wielowiekowej interakcji z morzem i powietrzem Ziemi sens domów budowanych z kamieni, we wnękach miedzy głazami był mocny.  Te domy chroniły przed Naturą, ale nie oddalały od śmierci. Co znaczyło tam przejście przez drzwi, z otoczenia głośnego wiatrem, łomotem fal do wnętrza – cichego i ze spokojnym powietrzem?










 „Nasze (ludzi przypływających z jogą) głazy” na Christianso nie przyjęły mnie w medytacji. Zamknęły się w swej mocy w sobie i krzywo patrzyły na mnie siedzącego na ich powierzchni. Dopiero gdy wstawałem uśmiechnęły się do mnie; obiecały przyjęcie o ile będę na nich praktykował jogę.
 Gdy  oddalaliśmy się od Christianso, dziwiło mnie jak siedlisko ludzi , tak urocze architektonicznie niczym nasz Kazimierz nad Wisłą, powstało  prawie trzy wieki temu i przetrwało tyle lat, zim i wojen.

czwartek, 26 lipca 2012

Lot braci Wright


Wczoraj w drodze ze Świdra do Łodzi udawało  mi się wyciszać , osłabiać  odruchowe powtórzenia starych wrażeń w reakcji  na widok nieba, pejzażu.  Dzięki temu odbierałem otoczenie czystym umysłem  i  przeżywałem doniosłość tych chwil.  

 Czułem zdumienie i wzniosłość.

 Wysiadłem na stacji benzynowej   i stanąłem jak wryty na widok dojrzewających zbóż  za drzewami. Oddychając  ciepłym pachnącym zbożem   powietrzem.
 Potem jeszcze zatrzymałem  samochód na chwilę, żeby  w tym być. 
Ale  krótko, bo nawykowy lęk  pogonił , zbył to…….
 Trzeba uciekać  od linii wojennego frontu, albo pędzić   gdzieś -pilił

To  było jak pierwsze  oderwania się od ziemi braci Wright.  

  Praktyka własna ,  wzmacnianie  postrzegania bez  uprzedzeń,  zahamowań, kamieni młyńskich i   opozycyjnych procesów wtórnych może  przysposobić do większej swobody w odbiorze otoczenia. Do  jego dłuższego, głębszego przeżywania.

 Jak powiada Donna,  nie używaj gotowców, dedukuj z kolejnych wydarzeń. Ta rada może mi pomoc w bezpośrednim, świeżym kontakcie ze światem. Nawet gdy wydarzenia są porywające..





czwartek, 28 czerwca 2012

TĘDY


Szedłem dziś parkiem, żeby sprawdzić możliwość uzyskania kredytu; wtedy mógłbym przepłynąć jachtem z Burgas do Aten.

Czułem niepokój gdzie ja jestem , co się dzieje? Pomyślałem, że  nie  aktualizuję  ogranych  znaczeń percepcyjnych. Stąd niepokój. Wiele wokół mnie postrzegałem świeżo: drzewa, niebo, domy ……. I dobrze, niech tak zostanie, nie śpieszmy się z odgrywaniem  wyświechtanych od używania znaczeń. Mimo niepokoju. 

Chyba w latach dziewięćdziesiątych  XX wieku , w Berlinie  w mansardzie Lilli oburzałem się na pośpieszne , gorliwe,  bezpardonowe wciskanie sobie znaczeń.   Zanim zdążyłem się zastanowić, nabrać powietrza, już miałem zalepione usta, oczy, mózg. 

Jak namolni,  natrętni oszuści od riksz,  hotelarze oblegający w Indiach, czy w Egipcie wychodzących z lotniska, tak ja wciskałem sobie,  z mocą huraganu, stare asocjacje.  

 Ale  dzisiaj  robiłem sobie taki „stalking” mniej inwazyjnie. Zwodnicze były skojarzenia z pięknymi obrazami malarskimi.

 Kiedyś w Giżycku szliśmy  grupą , a byłem chyba w stanie spokojnej otwartości, bez wygłuszania bieżących wrażeń nawałnicą pamiętanych znaczeń……  dzięki czemu  bez zapłaty weszliśmy na koncert…..

 Stan wyciszenia umysłu trenuję z grupami zaawansowanymi.  Chodzi o oswojenie się ze stanem umysłu „nie – wiem”, o nie robienie z niego sensacji, o odwagę akceptacji takiego stanu . Chodzi też o rzeczowe trenowanie tego stanu w życiu.

Donna Fahri:” Mamy skłonność, by dopasowywać napotykanych ludzi do zestawu sztuczek i umiejętności, które opanowaliśmy, zamiast chwila po chwili prowadzić dedukcję na podstawie bieżących zdarzeń i z nich wnioskować, co powinniśmy robić i z kim mamy do czynienia.”
„Bieżąca świadomość jest zawsze świeża i nieskazitelna”