Wróciłem po dwu godzinach. Sędzia starej daty z epoki Kusocińskiego cenił najwyżej czas chodzenia.
Zajmowałem się:
Dodawaniem ruchu z głowy do ruchu stawów barkowych w czasie chodu. A po co? To bardziej angażowało mięśnie pleców. Tak robiłem z oddechem ileś lat temu, pod światłą dyrekcją.
Dziś nie udawało mi się, bo ruch ciała był za szybki dla mojego wyczuwania, pojmowania. Nie trafiałem w moment włączenia się ( POCIAG JEDZIE I BIEGNĄC ZA NIM TRZEBA WYCZUC MOMENT WSKOCZENIA, ŻEBY NIE ODBIŁO, ŻEBY SIE ZAHACZYC. ZA MAŁO SIE WCZUWAŁEM W TEN RUCH CIAŁA; ANI W JEGO SZYBKOŚC , ANI W JEGO TOR. A TEN BYŁ JAK OBWÓD ZŁOŻONY ZAMKNIĘTY)
Bardzo interesująco czułem ruch miednicy. Wahadłowy ruch miednicy z punktami zmiany kierunku(głównie) nie pokrywał się z rytmem ruchu ud (nóg).
Oddechem Chyba w 40 stych minutach oddychałem parę minut a może i więcej non stop nosem, przy -8 C
Decydowaniem: tendencja do ogłaszania reguł na nieokreślony czas bez dłuższych konsultacji - była. I to jest jeden wariant sterowania. Stary.
Drugi uwzględnia impulsy, decyzje z podświadomości, jak np. decyzja że idę na Piotrkowską czy przyśpieszenie , które pojawiło się bez jednej myśli, tym bardziej werbalnej. Decydowałem, oceniałem to co przeżywam, robię , co się dzieje w ciele, na bieżąco.
Zmieniałem plany: najpierw planowałem spontanicznie przejście Piotrkowską do Mickiewicza i zajście w drodze powrotnej do Almy w Manu. Zmieniłem plan na chodzenie sportowe po parku minimum 60 min. A potem dodałem do tego wejście do Manufaktury ( uszy mi zmarzły mocno.)
Czekając na światłach apelowałem: a może by tak pojmować to doświadczenie jako praktykę mądrości , miłości, inteligencji? Co tu było mądrego albo zapowiadało się na takie?
Sądzę ,że decydowanie na bieżąco jest bardzo OK, a nie zarządzanie norm, reguł na przyszłość . Nie odkładanie zajmowania się tym na czas klikania. Także przekonanie, że powyższy opis jest roboczy; w przybliżeniu wyraża to co się działo. Niegłupie jest.
Pytanie co w tym chodzeniu i teraz w klikaniu, otwiera przestrzenie dla myślenia i doświadczania. Niegłupie jest. CO?
Obserwacja fal zmian, trenowanie załapywania się na spontaniczny ruch. To rozwijanie mądrości. Uwaga: w strukturze czynnościowej czynności i elementy, są bardzo różne . To nie struktura z kuleczek tylko, czy tylko z krążków do warcabów .
To raczej niewyobrażalnie złożona struktura z bardzo rożnych elementów.....i ze strun i zegara, z móżdżku i płaszczyzny, z tulei i kawałka jałowca itd. itd ….. każdy element ma swoje i unikatowe właściwości. Jeżeli z jednego elementu chcę oddziaływać na inne , to muszę uwzględnić te jego unikatowe właściwości w wyborze oddziaływania na niego.
Odkrywanie co ułatwia oddychanie nosem. Niegłupie jest.
Praktyka miłości?
16 01 2016
Zrobiłem
Prasaritę Padottanasane jedyną w swoim rodzaju, może najlepszą
w życiu?
Oddychałem
jednocześnie od samego początku w pięciu elementach układu
oddechowego. Wystarczyło, że dałem sobie trochę czasu, żeby
oddech sam z siebie pogłębił się; nie musiałem prosić
każdego elementu oddzielnie o rozluźnienie. A jednocześnie powoli
z wyczuciem( tak żeby nie zaszkodzić rozluźnianiu się oddechu)
zwiększałem siłę wykonywania wszystkich akcji fizycznych. Napięcie emocjonalne rosło, ale nie miało którędy wyzwolić się. Nie uważam tego za coś pozytywnego, po prostu tak było. Dyskusja: w szczegółach tkwi sedno, mistrzostwo. W niuansach, modalnościach (NLP) , flirtach (POP)
Coś się zmieniło w konflikcie podejścia autorytarnego z podejściem akceptującym wszystko czego doświadczam?
Wcześniej pojawiło się pytanie ; jakie znaczenie nadawać tej asanie? Z doświadczenia wiem, że można iść w praktyce w dostojeństwo, w misję, czy pozę bohaterską, w jasny, radosny umysł, w komunię z guru/sacrum. Dzisiaj zaproponowałem sobie elastyczność i otwarty jasny , chłonny umysł - jako cel praktyki. Czy jestem w stanie tak nawigować ,żeby właśnie do tego dojść?
Proponowałem sobie wcześniej codzienną praktykę dla przeciwstawienia się trwodze ogarniającej mnie.
To cel dalekosiężny.
Pytanie: nadawałem odczuciom, akcjom, obserwacjom, właściwą rangę?
Sensy, znaczenia, podejście do akcji są dzisiaj zupełnie inne niż te dawniejsze. Autorytatywne.
Co w tym doświadczeniu było robione/ doświadczane po ludzku, psychologicznie, inteligentnie?
To że oddech sam był sprawny zawdzięczam miesiącom (latom?) zajmowania się nim na treningach w Sali Wschodniej, czy Lazurowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz